Pamiętasz moją opowieść o Kokonie korporacyjnym? To moje najlepsze dotychczasowe wideo, obejrzyj koniecznie 🙂
Dawno temu napisałem też wpis, który wywołał jedną z największych dyskusji w polskiej blogsferze prawniczej (niektóre blogi nie mają takiej liczby komentarzy jak ten wpis), a mianowicie chodzi o wpis spółce komandytowej i jej wykorzystaniu w połączeniu ze spółką z o.o. celem optymalizacji podatkowej.
Dzisiaj natomiast chciałbym trochę pogłębić ten temat, ponieważ otrzymuję coraz więcej zapytań dotyczących tej formy prowadzenia działalności i warto byś ją poznał bliżej, ponieważ o „czystej” spółce z o.o. wiesz już wiele dzięki poprzednim wpisom.
Spółka z o.o. może być jednoosobowa, może być wieloosobowa, za każdym razem jednak zysk z tej spółki, który trafia w ręce wspólnika opodatkowany jest podwójnie, raz podatkiem dochodowym od osób prawnych, drugi raz – podatkiem dochodowym właściwym dla wspólnika. Dla optymalizacji podatkowej tworzone są więc struktury, w których spółka z o.o. jest komplementariuszem (głównym wspólnikiem), a wspólnicy tej spółki są komandytariuszami (wspólnikami, którzy odpowiadają do wysokości limitu określonego w umowie spółki). Wykorzystując kreatywnie postanowienia zawarte w kodeksie spółek handlowych pojawia się możliwość bezpośredniego transferu zysku z działalności spółki komandytowej do wspólnika i ominięcie podatku CIT, co z kolei daje nam znaczącą oszczędność na podatkach.
Co jednak dzieje się w przypadku, gdy wspólnik będący komandytariuszem zasiada także w zarządzie spółki z o.o.? Możliwe jest przerwanie kokona korporacyjnego, wspólnik nie jest dobrze chroniony przed odpowiedzialnością za zobowiązania spółki. Jak pamiętasz z mojego video, może się od niej uwolnić pod warunkiem złożenia w odpowiednim czasie wniosku o ogłoszenie upadłości.
Jak sygnalizował jednak pod wpisem dotyczącym kokona korporacyjnego Paweł Judek, sądy mogą różnie podchodzić do kwestii odpowiedniego czasu, co wynika z tego, że na gruncie Prawa upadłościowego i naprawczego można wyprowadzić bardzo niekorzystną dla członków zarządu wykładnię prawną dotyczącą momentu powstania niewypłacalności.
Jednym z możliwych rozwiązań tego problemu jest skorzystanie z instytucji spółki z o.o. spółki komandytowej, która nie tylko daje możliwości optymalizacji podatkowej, ale też o wiele większe bezpieczeństwo. Jeżeli Cię to interesuje to pisz śmiało:
[contact_form]
3 comments on “Szczelny kokon – spółka z o.o. spółka komandytowa”
No właśnie, bo osoba prawna nie może wchodzić w skład organu jakim jest zarząd i zarządzać spółką. Ktoś tym prezesem musi być 😉
Odnośnie odpowiedzialności to aż dziwi i zaskakuje mnie fakt, iż w Polsce brak jest ofert pracy na stanowiska do zarządów. W Polsce to powinny być tylko takie oferty pracy na portalach z ofertami pracy 😉
@Darek: Ale w spółce komandytowej nie ma organów i na tym cała heca polega – taką spółką zarządza zarząd komplementariusza.
Mnie jakoś nie dziwi, że brak jest ofert pracy do zarządów, wychodzę jednak z założenia, że w większości przypadków ludzie chcą mieć kontrolę nad swoją spółką i stąd sami zasiadają w zarządach, a że nie do końca zdają sobie sprawę z konsekwencji prawnych takiego zasiadania to już inna bajka.
No tak użyłem niewłaściwego skrótu myślowego. Chodziło mi o to, że prezesem spółki z o.o. nie może być osoba prawna (jakaś inna spółka). Stąd powstają konstrukcje „sp. z o.o. – sp.k.” albo „sp. z o.o. – sp. jawna”, celem ograniczenia odpowiedzialności.
Oczywiście w przypadku spółki komandytowej masz rację, że jest to komplementariusz, a nie zarząd i może być to spółka z o.o., czyli osoba prawna, a nie tylko fizyczna.
Natomiast w spółce partnerskiej może być powołany zarząd, no i partnerami mogą być jedynie osoby fizyczne.
Dobrze pamiętam?