W miniony piątek na blogu Nieruchomości bez tajemnic Agnieszka Stec była uprzejma zwrócić uwagę na mojego bloga oraz zakładkę pt. Historia, którą znajdziecie po prawej stronie. To prawda, że od dziecka interesowałem się historią i jeżeli tylko mogę to staram się przemycić trochę wiedzy historycznej także tutaj 🙂 Robię to dlatego, gdyż uważam, że opisy historycznych wydarzeń mogą pomagać jako metafory dla opisania rzeczywistości obecnej, a w najgorszym razie, pozwalają lepiej zrozumieć dlaczego dana instytucja tak wygląda.
Dlatego właśnie opisałem Ci historię Mary Celeste oraz napisałem, że na pomysł spółki z o.o. jaką znamy współcześnie wpadli Niemcy.
Cieszę się, że pomysł się spodobał… opowiem Ci więc trochę o koncepcie ograniczonej odpowiedzialności za zobowiązania i o tym skąd się on wziął 🙂
Większość instytucji prawnych prawa cywilnego i handlowego jakie znamy współcześnie ma swoje korzenie w starożytnym Rzymie, niestety nie można tego powiedzieć o koncepcji ograniczonej odpowiedzialności, która choć w szczątkowej formie istniała także i w starożytnym Rzymie (właściciel odpowiadał w niektórych przypadkach za zobowiązania zawarte przez swojego niewolnika, bądź ojciec za zobowiązania swoich dzieci nie mających własnej zdolności prawnej w granicach tzw. peculium czyli majątku oddanego im w zarząd) to nikt nie łączył jej w zasadzie z odpowiedzialnością osób wolnych wspólnie prowadzących interesy.
Naprawdę koncepcja ta powstała w średniowieczu…
W XI wieku we włoskich państwach-miastach powstała instytucja o nazwie accomanditaria.
Wyobraź sobie średniowieczną Wenecję albo Genuę, porty, które były oknem na świat dla Europy… społeczeństwo podzielone było na stany, Ty jesteś stanu szlacheckiego. Doskonale wiesz, że dysponujesz olbrzymim majątkiem, wiesz też, że chcesz go pomnożyć, nie możesz jednak handlować, gdyż sztywne reguły zakazują parania Ci się takimi brudnymi zajęciami. Znasz jednak obrotnego handlarza…
Dajesz mu więc pieniądze i zawierasz z nim umowę. Jej istotą jest to, że handlarz obraca Twoim majątkiem, inwestuje go, kupuje i sprzedaje dobra, Ty zaś ograniczasz się do tego, że dajesz mu pieniądz. On występuje wobec osób trzecich jako osoba odpowiedzialna za realizację kontraktów z nimi, Ty pozostajesz w ukryciu.
Istota umowy accomanditaria polegała na tym, że commendator wnosił swój majątek, lecz pozostawał bierny ryzykując jedynie utratę zainwestowanych środków, a commendarius wnosił przede wszystkim swoją aktywność, zaradność oraz umiejętności handlowe, lecz odpowiadał za zobowiązania wobec osób trzecich. Instytucja ta rozwinęła się w formę spółki komandytowej (do czego współcześnie służy spółka komandytowa?) – utorowała także podwaliny pod szersze zastosowanie ograniczonej odpowiedzialności.
Prawdziwy przełom to lata osiemdziesiąte XVIII wieku. Wtedy po raz pierwszy koncepcja ograniczonej odpowiedzialności za zobowiązania znajduje dosyć powszechnie odzwierciedlenie w umowach i statutach spółek, niedługo potem pojawiają się pierwsze ustawy, które wprowadzają nowe typy spółek – od tego momentu możemy mówić o dwóch nurtach – nurcie anglosaskim (USA, Wielka Brytania) oraz kontynentalnym (Francja, Niemcy).
Jak już może wiesz, na koncepcji niemieckiej z 1892 r. bazuje współczesna polska spółka z o.o.
10 comments on “Historia koncepcji ograniczonej odpowiedzialności”
Ciekawie napisane. Ja również poproszę o więcej historii 🙂
Dzięki Lechu, będzie więcej i będzie w strawnej, mam nadzieję, formie 🙂
Od czasu do czasu jest to dobry przerywnik do merytorycznych wpisów.
Czasami taki wpis pozwala czytelnikom lepiej zrozumieć na czym polega dana instytucja.
Trzeba jeszcze umieć pisać o tym w odpowiednio strawnej formie – Tobie Błażej idzie to wyśmienicie 🙂
Dziękuję Robercie za miłe słowa 🙂
Witam.
Ostatnio, w trakcie wykładu z prawa handlowego, dowiedziałam się, że koncepcja spółki z oo powstała w starożynym Rzymie i miała na celu przejęcie pieczy nad majątkiem bogatych wdów rzymskich. Bardzo mnie to zainteresowało, ale nigdzie nie mogę znaleźć informacji na ten temat.Może Pan coś wie na ten temat.
PS Bardzo ciekawy blog.
Szczerze mówiąc ktoś chyba dokonał nadinterpretacji pewnych rzymskich instytucji prawnych – bo spółka z o.o. nie była znana w starożytności i jest ideą powstałą znacznie później.
Rzeczywiście sama koncepcja ograniczonej odpowiedzialności pojawia się już w starożytnym Rzymie (tzw. peculium i actio de peculio) polegające na tym, że jeżeli niewolnik, osoba znajdująca się pod władzą ojcowską lub tzw. osoba prawa obcego (alieni iuris), którym powierzano w zarząd określony majątek to w zasadzie chociaż majątek należał do osoby powierzającej, to osoba ta odpowiadała zasadniczo tylko do wysokości majątku oddanego w peculium.
Trochę jak obecnie wspólnik w spółce z o.o., który daje wkład i jeżeli nie sprawuje zarządu nad spółką to jedyne co może w niej „utopić” to ten wkład.
Witam. Zgadzam się w 100% że znajomość historii rozwiązań gospodarczych pozwala lepiej zrozumieć współczesność. Mimo że jestem „techniczny”, też mnie historia interesuje, rzecz ciekawa nauczyciel historii w liceum był innego zdania i miałem nieustannie tróję.
Gdy jakiemuś znajomemu relacjonuję historię koncepcji „ograniczonej odpowiedzialności” ilustruję biblijnym „zamknijcie go w więzieniu, dopóki nie odda ostatniego grosza”. Ograniczona odpowiedzialność nie pojawiała się u początku. Wręcz można powiedzieć na odwrót: do pojawienia się koncepcji o.o. musiała zaistnieć sytuacja cywilizacyjna, że waga papierowej umowy była większa niż zbirów z pałami czy choćby kaprys lokalnego wodza, możliwe to było dopiero w państwie prawa (nie twierdzę że prawa doskonałego).
Znałem historię włoskiej spółki komandytowej, później angielskich kolonialnych kampanii (S.A.) i niemieckiej GmbH, ale epizodu z niewolnikiem w prawie rzymskim nie. Ciekawa wzmianka. Akurat ufam w przekaz prawnika co do historii prawa rzymskiego 😉
Niektórzy autorzy naprawdę uznają peculium za coś co utorowało drogę współczesnym spółkom z o.o., natomiast szczerze powiedziawszy nie miało to wiele wspólnego z tym jak to wygląda aktualnie 🙂
Czasem pewnie „ziarno” idei potrzebuje wiele wieków aby w pełni wyrosło na roślinę.
W innej dziedzinie przywołuje się prawa człowieka i obywatela, które wprost wydają się wywodzić z nurtów liberalnych czy patrząc od strony religii antyklerykalnych – ale trudno ukryć, nie wyrosły na formacji azjatyckiej czy innej, a dokładnie europejskiej. A ta kultura to Grecja (co byśmy my matematycy bez nie robili) + Rzym + chrześcijaństwo. Zgodzić się lub nie, ale gdyby przyjąć obraz rosnącego ziarna, mowa o ponad tysiącu lat.
Skoro mowa o prawach człowieka. Kiedy pisałem pracę magisterską o intrygującym tytule „Prawa człowieka w Lidze Państw Arabskich” to trafiłem w moich badaniach na szereg artykułów z irańskiego periodyku prawnego Message of Thaqlayn, w którym jeden z autorów wywodził, że prawa człowieka wywodzą się z ustawy medyńskiej ustanowionej przez Mahometa… 😉