Jak wiadomo elementem procesu pełnej, prawidłowej rejestracji spółki z o.o. jest uzyskanie dla niej numeru REGON. Dla niezorientowanych – numer REGON to dziewięciocyfrowy numer statystyczny podmiotu gospodarczego w rejestrze podmiotów gospodarki narodowej.
Przeglądając sieć i poszukując zupełnie innego tematu, trafiłem na ciekawy, acz stary już artykuł dotyczący praktycznej przydatności rejestracji w Urzędzie Statystycznym. Jak się okazuje rejestr ten jednak jest jednym wielkim śmietnikiem. Liczba przedsiębiorstw w rejestrze jest przeszacowana blisko o połowę i dzieje się tak dlatego, że wiele osób zapomina o wyrejestrowaniu swojej działalności gospodarczej z rejestru REGON.
Idąc tym tropem zacząłem zastanawiać się jak wygląda sprawa z rejestrem przedsiębiorców. Jak wiadomo istnieje cała masa spółek widm znajdujących się w starym rejestrze handlowym, prawdopodobnie współczesny Krajowy Rejestr Sądowy wcale nie jest wolny od tego problemu. Ile spółek zaprzestało faktycznie działalności, a formalnie nadal istnieje? Ile jest spółek porzuconych?
Problem w tym, że nikt tego nie wie. Brak jest skoordynowanej akcji, która pomogłaby ustalić ile faktycznie spółek działa. Od czasu do czasu tylko jakiś sąd rejestrowy obudzi się i rozpocznie postępowanie wobec porzuconej spółki, rozpoczynając od ustanowienia kuratora, a w efekcie doprowadzając nawet do ich formalnego rozwiązania. Zwykle dzieje się jednak tak, gdy sprawa zgłaszana jest przez zainteresowanych wierzycieli lub inne organy państwowe. Spółek, którymi nikt się nie interesuje jest pewnie więcej.
Sytuacja taka może rodzić ciekawe skutki prawne. Przykładem tego jest działalność przedwojennej spółki Giesche S.A. która nigdy nie zaprzestała formalnie działalności. W 2006 roku na wniosek nowych właścicieli akcji spółka została przepisana do Krajowego Rejestru Sądowego, od tego czasu spółka dochodzi swoich praw do znacjonalizowanych nieruchomości (przy okazji zapraszam do Karola Sienkiewicza, gdzie poczytasz o pokrewnym temacie obligacji przedwojennych).
Czy za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat ludzie będą korzystali z okazji i powstaną „reaktywowane” spółki z o.o. lub akcyjne z czasów współczesnych?
6 comments on “Czy polskie rejestry to śmietniki historii?”
Raczej nie powstaną. Śląska spółka była jednak wyjątkiem – miała w końcu spory majątek.
Problem przedwojennych spółek jest dużo bardziej skomplikowany, tak jak skomplikowana jest nasza historia. A piszę to jako osoba, która zna temat „od podszewki”, bowiem reaktywowałem kilka spółek (nawet w interpelacjach poselskich się pojawiałem…) i na szczęście coś mnie powstrzymało przed zaangażowaniem się w Katowicach. I sprawa Giesche SA wypaczyła całą z zasady słuszną ideę reaktywacji spółek. Mam też swój wkład w kształt prawa w tym zakresie , o praktyce sądów nie wspominając… (najciekawsze były sprawy o ustanowienie kuratora przez sąd rodzinny).
Problem tych spółek polega na tym, że w istocie znacjonalizowano ich majątek, samej spółce – osobie prawnej – nie wypłacając za to odszkodowania. Nigdy. Spółki te jednak nie były likwidowane czy wykreślane z rejestru. Po prostu dogorywały. Dobrze, jeżeli akcjonariusze pozostali w Polsce i jakoś tę agonię przedłużali do lat 90tych. Potem było już prosto – wpis do RHB nowych władz, sprzedaż nieruchomości, likwidacja… Ale niestety, taki model występował stosunkowo rzadko. W większości przypadków akcje trafiały na warszawskie Koło a potem na Allegro, zaś reaktywującymi byli „kolekcjonerzy”. I właśnie ich pazerność doprowadziła do katowickiej paranoi.
A wszystko można było bardzo łatwo rozwiązać już wiele lat temu.
Błażej, jeżeli interesują Cię liczby to popytaj w Ministerstwie Sprawiedliwości. Niedawno było robiona szczegółowa kwerenda we wszystkich sądach rejestrowych w sprawach reaktywacji. I tam są szczegółowe dane o ilości przedwojennych spółek.
@Karol: Bardziej interesuje mnie ile w obecnym Krajowym Rejestrze Sądowym jest spółek, które zaprzestały jakiejkolwiek aktywności (np. składania sprawozdań finansowych) i de facto zostały zlikwidowane, a formalnie nadal istnieją – obawiam się, że tutaj MS nie będzie miało szczegółowych danych.
Błażej, „de facto zlikwidowane”? I Ty to piszesz? Takich danych chyba nie uzyskasz, bo tylko przypadkiem ktoś może zauważyć, że brakuje sprawozdań i są wezwania. Ale czasami takie działanie może być celowe… I wcale nie świadczy to o „likwidacji”.
Przez „de facto zlikwidowane” mam na myśli takie, po których fizycznie słuch zaginął, ale formalnie dalej powinny działać 🙂
Ciekawy tekst, w temacie:
http://biznes.onet.pl/skarb-w-depozycie-nbp,49674,5155251,1,news-detal