Dzisiaj post, który przełożyłem, jednak może on wywołać burzę.
Nie tak dawno temu pisałem o tym, ile kosztuje założenie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością.
Jeżeli interesuje Cię temat kosztów, możesz być zainteresowany/a także tematem podatku dochodowego od aportu do spółki z o.o.
W poście dotyczącym kosztów założenia spółki wspomniałem tam też o honorariach prawniczych za pomoc w założeniu spółki. I dzisiaj chciałbym Ci napisać parę słów o tym za co tak naprawdę płacisz prawnikowi, ponieważ jest to kwestia kontrowersyjna.
Nie tak dawno temu, jeden z klientów poprosił mnie o wycenę założenia dwóch spółek – jednej z o.o., drugiej akcyjnej z uwzględnieniem konieczności przeniesienia na te spółki dotychczasowego przedsiębiorstwa innej spółki, licencji, praw autorskich… Naprawdę dużo pracy i problematycznych kwestii.
Jak możesz sobie wyobrazić, cena jaką zaproponowałem odzwierciedlała faktyczny nakład pracy i czasu, który musiałbym przeznaczyć na realizację potrzeb klienta.
Mimo wszystko klient był zdziwiony ceną jaką zaproponowałem. W rozmowie telefonicznej dowiedziałem się, że założenie spółki z o.o. w jego mieście kosztuje jakieś kilkaset złotych i nie wie dlaczego chciałbym większego wynagrodzenia za moją pracę.
Dopytywałem o to kogo pytał o oferty, nie dostałem jednak żadnej konkretnej odpowiedzi.
Pozwól więc, że opowiem Ci pewną historię…
Gdy odbywałem aplikację, jednym z wykładowców był mecenas Zenon Klatka. Wspaniały człowiek, ekspert w kwestiach etyki prawniczej i osoba która w inteligentny sposób uczyła jak informować klientów o pracy radcy prawnego. Pamiętam także jak dziś jego wykład dotyczący tego jak niezwykle istotnym jest informowanie Ciebie o tym jak naprawdę wygląda nasza praca, jakie koszty ponosimy, co takiego robimy aby zrealizować Twoje zlecenie.
Niedawno na stronie internetowej jego kancelarii znalazłem ofertę dotyczącą zakładania spółek z ograniczoną odpowiedzialnością i chociaż mecenas Klatka ma swoją kancelarię kilka kilometrów ode mnie i jest moim potencjalnym konkurentem to chciałbym abyś na nią zerknął, ponieważ pozwoli Ci ona zrozumieć jaki nakład pracy konieczny jest dla realizacji Twoich zamierzeń.
Możesz też jednocześnie zerknąć na mój post dotyczący tego, jak u mnie przebiega proces zakładania spółki z o.o.
Zwróć proszę uwagę, na istotny fragment oferty mecenasa Klatki:
Porównując powyższe wynagrodzenie z ofertami innych Kancelarii należy wziąć pod uwagę jakość produktu, którym w tym przypadku, oprócz wniosków do KRS, które są niezbędne, jest szczegółowa i ściśle dopasowana do potrzeb wspólników umowa spółki o objętości około 20 stron. Klientom chcącym założyć spółkę taniej polecamy skorzystanie z gotowych wzorów umowy spółki, które są dostępne w Internecie.
Ja dodam od siebie, że możesz znaleźć oferty firm, które mają w swojej nazwie słowa „Kancelaria Prawna” i będą kusiły Cię nierealnie niskimi kwotami za założenie spółki. Najczęściej nie spotkasz tam jednak żadnego radcy prawnego ani adwokata.
Decyzja należy do Ciebie…
15 comments on “Ile kosztują usługi prawników przy zakładaniu spółki z o.o.?”
Te kilkaset złotych to chyba za zupełnie mechaniczne stworzenie spółki od zera na podstawie najzwyczajniejszego szablonu umowy i z wkładami pieniężnymi…
O ile wygodniej byłoby na świecie, gdyby niska cena zawsze implikowała niską jakość, a wysoka – wysoką 🙂
Zanjomy miał fajnego, zabytkowego mercedesa. Niestety za którymś razem auto odmówiło posłuszeństwa – nie chciało zapalić.
Jeździł po warsztatach ale ze względu na wiek auta nikt nie umiał poradzić sobie z problemem. Wreszcie dotarł do maleńkiego, zaniedbanego warsztatu, w którym właściciel wziął młotek, przy…młotkował z całej siły w silnik i… Po przekręceniu kluczyka silnik zaskoczył…
Za usługę poprosił o … 1.000 zł
Jakto, zdziwił się właściciel ??? Za 1 uderzenie młotkiem 1000 ZETA ??? To zdzierstwo, poproszę o szczegółową wycenę wykonanych czynności.
Właściciel warsztatu wystawił rachunek :
1. uderzenie młotkiem – 20,00
2. know how – 980,00
Ci „oszczędni” Błażeju płacą wyłącznie za uderzenia młotkiem. Efekt – firma poobijana a dalej nie działa :)))
@Robert, GE-NIA-LNY komentarz-metafora 🙂 Dziękuję Ci, idealne uzupełnienie dla mojego posta!
@Kalina: Tak podejrzewam właśnie, że to jest coś w stylu masówki spółkowej bez głębszego przemyślenia tematu…
@Lech: Byłoby wygodniej, niemniej w wielu przypadkach po prostu tak jest, że cena jest ustalana adekwatnie do jakości, także zresztą w branży prawniczej. Np. w realiach dużych firm prawniczych im mniej płacisz za godzinę pracy, tym większa szansa, że Twoje sprawy rozwiązuje świeżo upieczony absolwent studiów prawniczych.
Pozdrawiam Was i dzięki za komentarze 🙂
Bardzo ciekawy wpis. Zwłaszcza dla Czytelnika, który miał okazję zapoznać się z pierwotną wersją 🙂
Pawle drogi, czyżbyś znał jakąś wersję, o której ja nic nie wiem? 😉
No dobrze, niech to zostanie między nami 😉
Ciiiiiiichoooo , jeszcze ktoś pomyśli, że jakieś niestworzone historie tam wypisywałem, a przecież obydwaj wiemy, że wpis był po prostu za krótki :))
W przypadku usług opartych na wiedzy klienci niechętnie płacą za wiedzę, tak jakby nie trzeba było wysiłku i doświadczenia, żeby ją zdobyć. Jeśli ktoś robi coś dobrze, to głównie dlatego, że wie, co i jak. Tylko jakoś trudno to dociera.
Świetny wpis i komentarze. Świat outsourcingu informatycznego wygląda podobnie. Wiele firm kieruje się jedynie ceną przy wyborze usług informatycznych kompletnie nie zwracając uwagi na wiedzę i doświadczenie informatyczne. Mali przedsiębiorcy często nie mają świadomości, że ich dane codziennie wyciekają „dzięki” niefachowo zabezpieczonym komputerom.
Dziękuję za komentarz. Prawda powyższą dotyczy często wielu branż 🙂
Truizmem będzie stwierdzenie, że współpraca z klientem inteligentnym, kulturalnym, zainteresowanym sprawą, umiejącym zrozumieć i docenić pracę pełnomocnika fachowego, to czysta przyjemność. Współpraca taka układa się najczęściej bezproblemowo, klient wie za co płaci, na jakich zasadach (ryczał, godzinowa, mieszana) i wie czego może oczekiwać w zamian.
Niestety funkcjonujemy na rynku, na którym obok klientów opisanych wyżej, jest też wielu klientów będących w stanie zrozumieć tylko okoliczności kształtujące ceny towarów i usług możliwych do zmierzenia, zważenia, dotknięcia, jednym słowem usług namacalnych, natomiast pojęcie dlaczego i jak pełnomocnik profesjonalny określa stawkę swojego honorarium,zdecydowanie przerasta ich możliwości.
W schematycznym ujęciu tok rozumowania takiego, przykładowego, klienta przedstawia się następująco:
„Porozmawiał ze mną godzinkę (no co, spracował się? też mi praca – gadanie …), podobno napisał pozew (zresztą kto go tam wie, nikt nie widział jak pisał, może wcale nie napisał, a sprawa trafiła na wokandę przypadkiem), potem pisał jeszcze jakieś pisma do sądu (ale to na komputerze wszystko pisane, to jakby komputer za niego napisał), potem poszedł ze mną do sądu, parę razy wstawał na sprawie i coś tam mówił (ale nie za dużo, no i nie krzyczał, nie gestykulował, jakoś chyba słabo sąd przekonywał), no faktycznie sprawę ja wygrałem, ale to dlatego (dowiedziałem się od szwagra, albo od uczynnej pani w sekretariacie), że ta sprawa to i tak była do wygrania bez „prawnika”, a wzory takich pism to i tak są w internecie, i to za darmo, a zresztą sąd i tak wszystko sam robi (panie, po co pełnomocnik, to są, panie naciągacze)!
Co robić w przypadku kontaktu z takimi osobami?
Owszem, można, na wzór strony p. mecenasa Klatki, łopatologicznie wyliczać takim osobom terminy rozpraw, czynności, godziny, dojazdy, strony formatu A4, zdjęcia wykonane w sekretariacie, kserokopie, pisma procesowe, stawki z rozporządzenia etc. – wraz z wprowadzeniem wartości liczbowych pojawia się pewne, podkreślam pewne, zrozumienie zakresu czynności, jednak nie ich istoty. Wchodzenie w tego rodzaju wyliczanki jest generalnie bezproduktywne. Można bowiem usłyszeć, podobnie jak autor bloga, że gdzie indziej to samo „kosztuje jakieś kilkaset złotych i (…) dlaczego chciałbym większego wynagrodzenia za moją pracę”. Tak właśnie …
Z początku jest to wszystko denerwujące, potem nawet zabawne, a w końcu robi się nudne. Na szczęście, z biegiem czasu i ugruntowaniem pewnej pozycji zawodowej i rynkowej znikają klienci przypadkowi i tego rodzaju sytuacje zdarzają się co raz rzadziej.
W każdym jednak razie, sposób postępowania z opisanym wyżej typem klienta/potencjalnego klienta powinien być zawsze stanowczy, lecz taktowny i rzeczowy. Klientowi takiemu nie należy tłumaczyć się ze swoich stawek, „przepraszać, że żyjemy”, wyjaśniać co i dlaczego. Nie można również dać ponieść się negatywnym emocjom. Warto natomiast czerpać przyjemność z tzw. „bezcennych” wyrazów szoku i bezradności klientów, którzy słyszą:
1. W takim razie nie zatrzymuję Pana/ni dłużej. (wariant szybki)
2. W takim razie mogę Panu/ni polecić skorzystanie z usług tańszego podmiotu, biuro pisania podań „Pozwy od 39.90 PLN”, adres taki i taki. (adres i podmiot autentyczny).
3. Ubolewam, że nie mogę Panu/ni pomóc w tej trudnej sytuacji. Istnieją jednak instytucje zwolnienia od kosztów sądowych oraz pomocy prawnej z urzędu, określane mianem prawa ubogich. Odpowiednie formularze dostępne są w biurze podawczym sądu, adres itd. Czy wie Pan/i jak tam trafić? (należy pytać ze szczerą troską, a jeżeli skonsternowany delikwent mówi, że nie wie, należy objaśnić drogę)
PS.
Świetny blog, pozdrawiam!
Dziękuję za bardzo celny komentarz, w dodatku taki 'z jajem’ 🙂
Warto zapytać ale solidnego adwokata o zdanie. Ja miałam doświadczenia i to bardzo dobre z [SPAM]
Świetny artykuł, chyba nic już bym nie dodał 🙂