E-rejestracja spółki z o.o. to absolutnie gorący temat jeżeli chodzi o prawo spółek w tym momencie. Gorący, bo wbrew urzędowej propagandzie nie jest tak różowo jak mogłoby się zdawać.
Dzisiejsze gazety interesują się tematem.
W Rzeczpospolitej Jarosław Paszke, dyrektor Departamentu Informatyzacji Rejestrów Sądowych MS z urzędowym optymizmem informuje, że w systemie S24 zarejestrowało się już ponad 300 osób i złożono kilkadziesiąt wniosków o rejestrację spółki z o.o. Znamienne, że nikt nie chwali się liczbą wniosków rozpoznanych pozytywnie. Przyjmijmy więc, że liczba ta nadal oscyluje wokół zera 🙂
Co więcej, jak czytamy:
Pierwszy wniosek, jaki wpłynął do krakowskiego KRS, musiał być oddalony.
– Okazało się, że wskazane w formularzu udziały w spółce nie sumowały się – powiedział „Rz” Robert Jurga, sędzia wizytator z Krakowskiego Sądu Okręgowego.
W stolicy nie jest lepiej. Jak powiedziała „Rz” sędzia Maja Smoderek, rzecznik warszawskiego Sądu Okręgowego, pierwsze dwa wnioski o rejestrację miały braki, jeden nie miał w ogóle ostatniej strony.
Nie za bardzo widzę co prawda podstawę do oddalenia w ww. przypadku – a raczej podstawę do wezwania do usunięcia przeszkody wpisu, względnie zwrotu z powodu braku formalnego polegającego na niewłaściwym wypełnieniu formularza (zależnie czy błąd powstał w umowie spółki, czy też w formularzu – edit – po komentarzu „Czepialskiego” skłaniam się ku tezie, że jednak możliwe było oddalenie), niemniej fakt jest faktem – zarejestrować spółkę przez internet wcale nie jest tak prosto jakby chciało tego Ministerstwo Sprawiedliwości.
Przydałaby się więc pomoc profesjonalisty. Niestety, jak wiemy, system nie obsługuje pełnomocnictw. Problem dotyczący niemożności skorzystania z profesjonalnego pełnomocnika dostrzegła natomiast dzisiejsza Gazeta Prawna, która zamieszcza moje spostrzeżenia dotyczące dyskryminacji osób, które potrzebują pomocy prawnej przy założeniu sp. z o.o.
27 comments on “E-rejestracja spółki z o.o. raz jeszcze”
Witam,
to proste. Oddalenie wniosku zarządził Komitet Sterujący 🙂
Pozdrawiam
Tomasz Szarek
http://spolkaiprawo.wordpress.com/
Jeżeli błąd był w oświadczeniu o objęciu udziałów zawartym w umowie spółki, to nie ma do czego wzywać z uwagi na zakaz zmiany umowy e-spółki przed jej rejestracją.
Fakt, mamy przepis art. 157[1] § 4. Zmiana umowy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością zawartej przy wykorzystaniu wzorca umowy jest możliwa po zarejestrowaniu spółki.
Niemniej, czy ten przepis naprawdę stanowi zakaz zmian umowy spółki przed jej zarejestrowaniem? 🙂 Śmiem dyskutować. Oczywiście jedna z możliwych wykładni (pewnie ta okaże się przeważająca) prowadzi do takiego wniosku, że skoro można po zarejestrowaniu, to a contrario przed – nie można. Przełamuje to co prawda zasadę swobody umów i prowadzi do bardzo zabawnych skutków prawnych powodując np. oddalenie wniosku spółki, której firma jest tożsama z inną firmą spółki działającej na tym samym rynku właściwym, albo (przy bardzo ścisłej wykładni) oddalenie wniosku o wpis spółki, której jedynym członkiem organu jest osoba, która nie może nim być z uwagi np. na treść art. 18 par. 2 ksh (niektóre sądy mogą widzieć też tutaj konieczność zmian umowy spółki, skoro członków organów powołujemy w ramach tej umowy).
Druga opcja to potraktowanie tej normy jako superfluum ustawowego.
Kluczem jest odpowiedź na pytanie – o co chodziło ustawodawcy? O to żeby uniemożliwić majstrowanie przy umowie spółki przed jej zarejestrowaniem, czy żeby potwierdzić, że spółkę mamy traktować tak jak każdą inną i że możliwa jest zmiana jej umowy.
Tylko proszę mi nie wyjeżdżać z argumentami o racjonalności ustawodawcy 🙂 Bo jak mawiał mój klasyk ze studiów, nie ma czegoś takiego jak ustawodawca, a racjonalny ustawodawca to w ogóle oksymoron 🙂
Dopóki z przepisów wyraźnie nie wynika, że dany przepis to superfluum, nie powinno się go za taki uważać. A w tym przypadku akurat intencje ustawodawcy są dość czytelne. Gdyby było tak jak piszesz, że chodziło o potwierdzenie, że zmiana umowy jest możliwa przepis brzmiałby: zmiana umowy spółki z ograniczoną odpowiedzialności zawartej przy wykorzystaniu wzorca jest możliwa. Dodanie dodatkowego warunku jednoznacznie wskazuje na zakres zastosowania tej normy, a przynajmniej tak mnie uczyli Wronkowska i Zieliński 🙂
No Pawle, ale wychodzisz z założenia właśnie, że ustawodawca ma jakieś intencje 🙂 A to założenie jest błędne, bo nie ma czegoś takiego jak ustawodawca i nie ma czegoś takiego jak intencje ustawodawcy 🙂 (Chociaż sam we wpisie popełniłem to uproszczenie myślowe)
Choć tak, kajam się, rzeczywiście sądzę, że przepis powinien być wykładany tak jak piszesz Ty i ciekawski, a w poście po prostu go przeoczyłem 🙂
@Błażej – a kto tym klasykiem? Tobor? może i nie ma ustawodawcy, ale w takim razie skąd się bierze to prawo??!?!? ja stawiam na świstaka albo na komitet Sterujący…;)pzdr!
@Gustaw – trafiłeś w dziesiątkę 🙂
Prawo się bierze z procesu tworzenia prawa, w którym biorą udział jednostki i w którym ścierają się sprzeczne intencje i interesy 🙂
btw, mam nadzieję że ten post się rozwinie i da wyraz stanowisk uczestników odnośnie wykładni literalnej i celowościowej, ich wzajemnych relacji, pierwszeństwa(!). według mnie, przyjmując że tworzenie prawa to proces zmierzający do osiągnięcia pewnych, często (choć w przypadku naszego prawodawcy to ryzykowne stwierdzenie)ściśle określonych celów, to zawsze temu procesowi prześwieca intencja. Tę intencję trzeba ubrać w słowa, posługując się niejednokrotnie wyrażeniami nieostrymi, ocennymi, niejasnymi. Tej niedoskonałości językowej nie poprawia sięganie do słowników (które wg jeszcze innego klasyka to swoiste „zoo słów” – wypuść je a nie jesteś w stanie przewidzieć jak się zachowają;), w celu nadania „jedynie właściwego wydźwięku” danej frazie (wyartykułowania intencji?). Problem tworzącego prawo z określeniem własnej intencji nałożony na problemy czysto językowe często daje efekt w postaci jakże pięknych ustaw i rozporządzeń;)IMHO trzeba podjąć jednak ten wysiłek i spróbować dotrzeć do tej intencji za pomocą różnych źródeł (mat. roboczych w powstałych w procesie legislacyjnym, uzasadnień, metod porównawczych, itp.) i przede wszystkim: omnia sunt interpretanda;)) czyli szukajcie, a znajdziecie (to też klasyk Mt 7,7 😉
Z treści uzasadnienia do projektu jednoznacznie wynika, że zmiany są dopuszczalne tylko po zarejestrowaniu spółki. Uważam, że uzasadnienie może pełnić funkcję pomocniczą przy wykładni umowy, tak dalece jak nie dochodzi do wykładni contra legem. Intencje ustawodawcy są bowiem ważne, ale jeśli ustawodawcy nie udało się tych intencji zrealizować, nie może to być problem adresata normy.
A co do interpretacji – jako absolwent UAM zawsze byłem zwolennikiem poznańskiej szkoły wykładni hołdującej zasadzie interpretatio cessat in claris a nie krakowskiej clara non sunt interpretanda. Każdy nawet najprostszy przepis powinien podlegać wykładni – w końcu nawet najprostszy przepis interpretowany w drodze wykładni systemowej czy celowościowej może okazać się zupełnie inny niż interpretowany literalnie.
@ Paweł – pięknie:)
kolejny ważny problem podniesiony – granice wykładni;) a szkoła poznańska? czapki z głów!pzdr 🙂
Są już pierwsze (opisane) pozytywne rezultaty rejestracji przez Internet: http://www.wykop.pl/link/1005309/przygoda-z-urzednikami-czyli-jak-chcialem-zarejestrowac-spolke-czesc-2/
@Gustaw: Ja jestem także zwolennikiem szkoły poznańskiej, acz muszę przyznać, że doraźnie, w procesach, czy postępowaniach administracyjnych, na potrzeby wykładni prawa, która mi najbardziej odpowiada odwołuję się do clara non sunt interpretanda 🙂
Zresztą to zagadnienie to w ogóle zahacza o teorię komunikacji. I patrząc na to z tej strony (znaczenie komunikatu nadawanego i komunikatu odbieranego) to dla odnalezienia właściwego znaczenia przepisów zawsze musimy wychodzić z założenia, że Clara to imię żeńskie, a nie stan jaki możemy zastać w przepisach 🙂
@Krzysiek: dzięki Ci wielkie za linka 🙂
@Błażej- przecież wszystko sprowadza się do dobrego uzasadnienia wybranej opcji i podania jedynie słusznych argumentów, prawda?;)
Drugi akapit świetny:)))
pzdr!
Ja przy rejestracji via internet zostałem poproszony o uzupełnienie braków w postaci adresów członków zarządu. Ponieważ takiej rubryki, jak adres członka zarządu, system nie przewidział, zastanawiam się, czy wszyscy rejestrujący muszą ten brak uzupełnić, czy po prostu trafiłem na upierdliwego referenta? Bo jeśli wszyscy, to ten termin 24 h jest wysoce fantastyczny.
Co historia to lepsza… 🙂
No i właśnie dowiedziałem się o oddaleniu wniosku z powodu błędów w umowie. Zanczy automatyczny formularz zrobił błędy? Ręce opadają…
Dokładnie tak – automatyczny formularz robi błędy, nie jesteś Marcinie jedynym, który mi o tym mówi. Starałem się zainteresować sprawą dziennikarzy, ale na razie bez sukcesu…
i co w tej sytuacji robić?
Zlikwidować spółkę – niestety nie ma innej opcji – trzeba przeprowadzić uproszczone postępowanie likwidacyjne (zwrócić wspólnikom wkłady). Co do kwestii poniesionych opłat – osobiście jestem zwolennikiem tezy, że odpowiedzialność odszkodowawczą ponosi Skarb Państwa – Minister Sprawiedliwości.
To jest po prostu chore…
No można jeszcze oczywiście skarżyć postanowienie oddalające wniosek, ale na ile to będzie skuteczne w danej sprawie? Trudno mi przewidzieć.
Zlikwidować?! i co dalej. Nie chce zakładać spółki u notariusza, mam prawo elektronicznie. Dlaczego mam ponosić konsekwencje (w tym koszty) chorego systemu. Ministerstwo nie potrafi głupiego programu zrobić. Dziś w Sądzie usłyszałam, że oni nie są jeszcze przeszkoleni w e-rejestracji, szkolenia będą za miesiąc. Natomiast człowiek w sądzie musi wiedzieć wszystko, z niczym nie może się spóźnić.
Zgadzam się absolutnie, że wnioskodawca nie może ponosić kosztów działania wadliwego systemu – stąd właśnie mój pogląd o odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa, więcej o tym w moim nowym wpisie.
Ale numer!
1 lutego 2012 zarejestrowałem spółkę w S24 w ciągu 4 godzin!:)
Wszystko przebiegło bez problemów, każdy krok weryfikowałem ze 100 razy więc wypełnianie formularza trwało z 40min. Po 4 godz otrzymałem jakiś plik z sygnaturą zalacznik.pdf.xades, nie potrafiłem go otworzyć więc sprawę olałem i czekałem na potwierdzenie. Następnego dnia natknąłem się na informacje o tym formacie i ze strony UNIZETO ściągnąłem aplikację „proCertum SmartSign”. Otworzyłem plik a tam niespodzianka:
SĄD REJONOWY xxxxx, XII WYDZIAŁ GOSPODARCZY KRAJOWEGO
REJESTRU SĄDOWEGO
w składzie: xxxxx
…
p o s t a n a w i a:
I.Wpisać do Krajowego Rejestru Sądowego :
Rejestru Przedsiębiorców
…
!!!!!!!!!!!!
Cieszę się, że są jednak pozytywne przykłady 🙂
@Kaja – W którym sądzie są planowane szkolenia z zakresu S24? Pracuję w KRSie od początku istnienia tego rejestru. Do moich obowiązków należy także szeroko rozumiane „udzielanie informacji” (co jest o tyle zabawne, że nie jestem prawnikiem z wykształcenia). Do dnia dzisiejszego ani ja ani żaden inny pracownik KRSu nie przeszedł ANI JEDNEGO szkolenia z zakresu postępowania rejestracyjnego. Informacje, których udzielamy opierają się na naszym ogólnym doświadczeniu i wiadomościach wyczytanych w uzasadnieniach postanowień i zarządzeń sądowych. W momencie startu wniosków S24 spędziliśmy 2 stycznia na usiłowaniu zapoznania się ze sposobem działania tego systemu, tylko po to, aby móc w jakikolwiek sensowny sposób informować osoby, które to właśnie z nami kontaktują się w tej sprawie. Czego dowiedzieliśmy się ze strony MS? Dokładnie tego samego, co reszta świata. MS nie tylko nie zapewniło nam żadnych dodatkowych informacji, ale też nie raczyło nawet podesłać najprostrzego poradnika wyjaśniającego kolejne etapy działania tego systemu. Po bezowocnych poszukiwaniach uznaliśmy, że jedynym sposobem na zapoznanie się z procedurą S24 byłaby rejestracja na stronie MS i złożenie wniosku o wpis spółki…
A teraz news z ostatniej chwili – ostatnio coraz częściej odbieramy telefony od osób, które pomimo faktu, że już kilka dni temu złożyły wnioski w trybie S24 to do chwili obecnej nie zostały przez sąd wpisane do rejestru. Dlaczego? Ponieważ do dzisiaj ich wnioski w ogóle nie wpłynęły do sądu, tylko nadal tkwią w ministerstwie. No comment.
@Marta: Dzięki za tego newsa i za cały wpis – powiem Ci szczerze, że sam zastanawiałem się czy nie założyć spółki specjalnie po to aby nauczyć się na własnej skórze S24, ale stwierdziłem finalnie, że nie będę inwestował w nietrafne pomysły Ministerstwa – teraz jest już chybia ciut lepiej…