Piszę absolutnie na gorąco…
Trochę zaniepokojony, muszę przyznać, bo nie wiem czy prawo się zmieniło, czy ktoś sobie robi żarty…
Nie minęło chyba nawet 5 minut od chwili kiedy odebrałem dosyć niestandardowy telefon, od osoby, która jest czytelnikiem mojego bloga. Osoba, która do mnie dzwoniła, chciała uzyskać informację na temat tego, czy pomogę jej zarejestrować spółkę z o.o., której członkiem zarządu jest osoba prawna. Powoływała się przy tym na rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości w sprawie prowadzenia rejestrów sądowych, które przewiduje wpisanie takiej osoby do rejestru przedsiębiorców jako członka zarządu.
Odparłem tedy, że nie jest możliwe wpisanie osoby prawnej jako członka zarządu spółki z o.o., a to z uwagi na treść przepisów Kodeksu spółek handlowych, które wyraźnie wskazują, że członkami zarządu spółek kapitałowych mogą być tylko osoby fizyczne.
Tymczasem osoba ta odparła, że zna przypadki gdzie coś takiego w rejestrze jest wpisane i zadała pytanie, czy jeżeli pokazaliby mi coś takiego i powiedzieli w jakim mieście to jest zrobione (w domyśle – w jakim sądzie) to zgodziłbym się, bo „chodzi tylko o wypełnienie formularzy”.
Nie zgodziłem się, gdyż byłby to wyraz daleko posuniętego braku profesjonalizmu.
Wkręcał mnie ktoś? Nieporozumienie? Czy też może jest coś o czym nie wiem?
Stawiam na to drugie, być może ktoś spojrzał na spółkę komandytową, w której zamiast organu uprawnionego do reprezentacji działają komplementariusze, którzy mogą być przecież osobami prawnymi.
5 comments on “Osoba prawna w zarządzie spółki z o.o.”
Za szybko odmówiłeś, przecież zapoznanie się z przykładem takiej spółki nie byłoby oznaką braku profesjonalizmu.
Aj Lechu, ale dostałem wybór – wóz albo przewóz, albo Pan rejestruje i dostaje przykład, albo nie rejestruje i przykład jest tajny 🙂
Zatem również: Pan podpisuje umowę, że chce zarejestrować spółkę z członkiem zarządu-osobą prawną, będąc świadomym tego, że jest to niezgodne z przepisami. Pan płaci, Pan ma. Może by się zresztą okazało, że ten przykład wcale nie był przykładem tego, co się klientowi wydawało.
Rozumiem odmowę, gdybyś był namawiany do przestępstwa, ale w takim przypadku – co w tym złego? 🙂
Rozumiem Twoją ciekawość, ale wolę nie brnąć w takie rozważania, a zająć się prawdziwie potrzebną robotą 🙂
Też uważam, że za szybko odmówiłeś. Warto był wziąć sprawę choćby z uwagi na przykład 🙂 A co do wniosku? Nie pierwszy i nie ostatni w karierze wniosek oczywiście bezzasadny składany na życzenie klienta 🙂