Mamy 2 stycznia 2012 r. i wiem, miałem pisać o moich planach, ale jednak Ministerstwo Sprawiedliwości zaskoczyło mnie…
Uderzyło jak grom z jasnego nieba…
Wprowadziło system do obsługi rejestracji spółki z o.o. przez internet! I tutaj uwaga. System nie obsługuje w pełni Internet Explorera. Już widzę jak cieszą się wszyscy fani Mozilli, Opery, Chrome’a, Safari i innych przeglądarek (chociaż nie dam sobie głowy uciąć, że na wszystkich z ww. system działa). Gigant z Redmond dostał w nos 😉
Śmiać się czy płakać? 🙂
Może jednak się cieszyć 🙂 Zarejestrowałem się w systemie i rejestracja jest dziecinnie prosta. Wystarczy podać swoje wszelkie dane osobowe (osoby prawne dodatkowo nr NIP, REGON) oraz serię i nr dowodu tożsamości. Nie ma nigdzie mowy o oczekiwaniu na weryfikację… nie przyszedł też żaden mail z informacją o rejestracji. To znaczący minus systemu.
Gdy chcemy rozpocząć rejestrację to pokazuje się nam ten oto monit:
System wydaje się intuicyjny, niemniej nie jest w pełni automatyczny, aby poprawnie wypełnić formularze potrzebna jest podstawowa wiedza, np. co do właściwości sądów rejestrowych oraz zastanowienie się nad możliwymi do wyboru wariantami umowy spółki.
System wymaga wypełnienia wszystkich okienek i nie pozwala przejść dalej jeżeli wszelkie dane nie zostaną wypełnione.
Nie można podpisać umowy spółki jeżeli wszystkie osoby będące wspólnikami nie są obecne przy komputerze (jak oni to sprawdzą?). Ciekawostką jest, że podpisywanie umowy spółki następuje razem z podpisywaniem dokumentów rejestracyjnych. Trzeba pamiętać, że podpisanie umowy spółki w tym trybie powoduje powstanie spółki w organizacji.
Szukałem jakiejś opcji, która pozwalałaby założyć spółkę przez pełnomocnika, ale jej nie znalazłem. Zakładanie spółki w trybie 24-godzinnym przez pełnomocnika będę ćwiczył gdy przyjdzie taka potrzeba, wtedy coś wymyślę. Oby…
System pomocy niestety jest dosyć marny i z pomocą tutaj nie przychodzi.
No i na koniec pamiętajmy, te 24 godziny to termin instrukcyjny… praktyka może być różna 🙂 Przypominam, że obecnie obowiązuje przepis nakazujący sądowi rozpoznanie wniosku rejestrowego w 7 dni.
9 comments on “S24 nie obsługuje Internet Explorera”
SeaMonkey ma z kolei problem z ich certyfikatem SSL. Ciekawe w ilu przeglądarkach ją testowali…
Co dziwi tym bardziej, że Ministerstwo Finansów jest podobno największym przedsiębiorstwem informatycznym w Polsce (sic!), tzn. pod względem ilości zatrudnionych informatyków.
Jak dla mnie, to ok. I tak nie używam tej najgorszej przeglądarki.
Ale z punktu widzenia zakazu dyskryminacji, to nie wiem, czy jest ok 🙂 Tym bardziej, że to instytucja państwowa.
Pozdrawiam Błażeju!
Rafał
Antyfanom Microsoftu będzie się to podobało :))
@Rafał: nawet jakbym nie korzystał z IE (a nie korzystam), to nie uważam tego za OK.
Skoro państwo jest beneficjentem moich podatków, to wymagam, aby realizowane przez nie projekty były realizowane profesjonalnie. A nie można tego powiedzieć o projektach, które nie działają na połowie przeglądarek w Polsce.
Leszku, absolutnie się z Tobą zgadzam 🙂
To nie jest prztyczek w noc Microsoftowi, tylko jak najbardziej racjonalne zachowanie wynikające z ułomności Internet Explorera. IE nie realizuje powszechnych standardów programistycznych a własne (o ile w ogóle posiada) są niejawne. Zmusza to webmasterów do programowania metodą prób i błędów lub opierania się na, odtworzonej w ten sposób, nieoficjalnej dokumentacji. Microsoft nie informuje o planowanych zmianach w nowych wersjach swojej przeglądarki, więc nie można zaplanować witryny na przyszłość. Microsoft przyjął zasadę niezgodności IE ze standardami, ponieważ miał na tym rynku pozycję monopolistyczną. Korzystał z niej utrudniając działanie potencjalnej konkurencji. Decyzja ministerstwa jest więc jedynie konsekwencją polityki Microsoftu. Dlaczego polskie ministerstwo ma „tańczyć jak jej zagra” prywatne przedsiębiorstwo, do tego nie polskie?
Witam Pani Piotrze!
Zgadzam się z Panem. Dlaczego mielibyśmy dostosowywać się do jakiegokolwiek prywatnego przedsiębiorstwa, polskiego czy nie… Ale z drugiej strony, ci wszyscy webmasterzy nie mają innego wyjścia i muszą robić wszystko, by strony działały w różnych przeglądarkach, w tym w IE. Jest to więc możliwe.
Sądzę, że dotyczyć to powinno także MF, tym bardziej, że większość osób jednak korzysta z tej przeglądarki. Np. w większości firm tak jest i pracownik nie może po prostu zainstalować sobie Firefoxa na służbowym komputerze.
To oczywiście moja opinia 🙂
Pozdrawiam,
Rafał
Panie Rafale
Przeglądarka internetowa (wraz z systemem operacyjnym) to nie jest zwykła aplikacja, to kluczowy element całego oprogramowania i wszelkich systemów informatycznych bez których nie istnieje współczesna cywilizacja. Można ją śmiało porównać do sieci autostrad i dróg ekspresowych a zwykłe aplikacje np. pakiet Microsoft Office, do wewnętrznej drogi dojazdowej na osiedlu lub chodniczka we własnym ogródku.
Jesteśmy przyzwyczajeni do monopolu Microsoftu ale każdy monopol to przecież patologia z którą państwo powinno walczyć. Natomiast patologia w fundamentalnej kwestii w danej branży to patologia totalna. Z totalnymi i permanentnymi patologiami jest zwykle tak, że ich nie zauważamy.
Każde normalne państwo powinno:
1. we wszystkich przetargach na systemy informatyczne stawiać wymóg, ze akceptowane będą tylko systemy wolne i otwarte (ang. FLOSS) a po wdrożeniu systemu publikować całość jego schematów (kod źródłowy itp.) jako dobro domeny publicznej;
2. aktywnie wspierać (politycznie, propagandowo, organizacyjnie, infrastrukturalnie i finansowo) tworzenie i stosowanie w kraju jednego, wolnego i otwartego uniwersalnego systemu operacyjnego i przeglądarki internetowej;
3. nakazać stosowanie tegoż systemu i przeglądarki we wszystkich podległych jednostkach centralnej administracji publicznej i zalecać do użytku w administracji samorządu terytorialnego;
4. zapobiegać powstawaniu wszelkich monopoli, trustów obejmujących całą branżę i zmów cenowych a powstałe niszczyć – zwłaszcza jeśli dotyczą kluczowego elementu w danej branży;
5. prowadzić akcję uświadamiającą społeczeństwo o szkodliwości zamkniętych własnościowych technologii, nie tylko informatycznych (vendor lock-in, ukrywanie niskiej jakości kodu podatnego na błędy i włamania, możliwy złośliwy kod ukryty w zamkniętym oprogramowaniu);
6. w żadnym przypadku nie ulegać szantażowi pojedynczych prywatnych firm, w szczególności monopolistów i nie dopasowywać polityki państwa do ich polityki wewnątrz korporacyjnej. Zasada powinna być odwrotna. W powyższym przypadku to firma Microsoft powinna, jeśli jej zależy na zyskach, poprawić swoja przeglądarkę tak, aby spełniała powszechnie przyjęte standardy.
Po wprowadzeniu tych zasad koszt systemów IT w administracji publicznej znacząco spadnie, polskie firmy nie splajtują bo nie ma polskich firm tworzących systemy operacyjne lub przeglądarki a reszta polskich firm świadczących usługi dla rządu, będzie przenosić majątkowe prawa autorskie na zleceniodawcę – tak jak to się dzieje w każdej innej „twórczej” branży albo zaczną sprzedawać w modelu B2B lub B2C. Niebagatelny jest też wzrost wiedzy technicznej i umiejętności polskich informatyków (dzięki pełnemu dostępowi do kodu źródłowego), wzrost znaczenia polskich uczelni (stworzenie rodzimych ośrodków badawczo-rozwojowych będzie konieczne), przekierowanie z powrotem do kraju kapitału transferowanego obecnie za granicę.
To jest normalne.
Pozdrawiam
Piotr M.
@Piotr M: Ja na początku muszę uderzyć się w pierś – tytuł posta jest trochę nie taki jak powinien być, na co zwróciła mi uwagę już prywatnie jedna z czytelniczek bloga, wskazując, że to przecież przeglądarka obsługuje strony internetowe, a nie strony internetowe przeglądarki 🙂
Moje prywatne zdanie, niezależnie do tego jak patrzę na Microsoft, jest takie, że wielu odbiorców nie zna innej przeglądarki i używa domyślnej przeglądarki windowsowej. Stąd informatycy z MS powinni chociaż się starać, aby dochować zgodności, a jeżeli się nie da to powinno to być dobrze uzasadnione i opisane w pomocy.
Od przedsiębiorców państwo wymaga (przepisami ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną) aby w regulaminach świadczenia usług drogą elektroniczną wskazywali wymagania techniczne i programowe dla swoich systemów. Czemu państwo nie może dochować tych samych standardów?